wtorek, 26 lutego 2019

@Anatoly Golovkov


Czasem kotek Dani zastanawia się, dlaczego nie jest ptakiem.
Ech, pościgać tak się z turkawkami i wronami, a może i jakąś suczkę dorwać na zakąskę!Ha!Ha!Ha!...Okey!Tfu, znaczy się gites marites!
Podśpiewuje: Jakżem nie sokołem, prawda to niezbita, jeśli łapy – skrzydła, ogon nie kopyta?
Jak się dobrze rozpędzić, można wzlecieć nad przedszkolem i szkołą muzyczną, nad sklepem „Warzywa” i Bet-Knessetem.
I wtedy – mój ty Boże! - poszybować!!!Wszystko stanie się nieistotne!I pogróżki Sońki, żeby lądować, bo wyłupie oczy. I obawy brata Josiego. I wąsaty, ogoniasty naród, który chociaż sam nie umie latać , za to przeżywa i zazdrości!
Cały ten życiowy bałagan!
A kto się nabija? Nie-koty!Nie-do-koty!
Dobrze. Szybować się nie uda, to można o tym napisać książkę.
Wszyscy piszą. I wszyscy w książkach latają.
Tak mysli kotek Dani, dopóki mgła nie opadnie.
Tylko patrzeć, zacznie padać.
Dlatego dobrze byłoby odwiedzić kogoś. Co prawda, bez swoich kapci i bez prezentu nie wpuszczą do domu. Ale jest na to sposób. Można w progu opowiedzieć jakąś historyjkę i na sto procent nie przegonią.


tłum. z ros. Lech Koczywąs

Brak komentarzy: