środa, 17 maja 2017





GRYZUNIO

Postanowiłem wczoraj pogłaskać za uszami brzemienną Sonię, ale w jednej chwili odwróciła się i jej ząbki znalazły się na mojej ręce. Nieco przywarła a ja zamarłem.
W kocim języku to oznacza: nie trzeba, nie mam nastroju. Lepiej wtedy ustąpić. Tak też zrobiłem.
Bez przyczyny kot nie ugryzie. Chociaż jest niezrównanym drapieżnikiem, pozostaję pod wrażeniem jego cierpliwości i szerokiej duszy.
Koty uwielbiają zabawę, ale bardzo łatwo przestaje ona być zabawą a staje się bojowym atakiem.
Większej głupoty niż mieszać się do kociej awantury, albo do draki kota z psem, albo próbować ich rozdzielić, trudno sobie wyobrazić. Po tym pozostaje tylko pogotowie.
Nawet ukochany kot, jeżeli coś, błyskawicznie atakuje. Czasem ze strachu. Żaden problem dla niego rozdrobnić nóżkę indyczą. Albo zedrzeć korę z jabłoni. Jednak jeżeli chodzi o moje koty, nie spotkałem się z użyciem tej broni.
Z innymi, himalajskimi, birmańskimi, szczególnie z syjamskimi inaczej sprawa wygląda. Najpierw z zainteresowaniem słuchają twojego powitania. A potem? Tylko podejdź do mnie...R-r-r-r-r!Sz-sz-sz-sz-sz...Tak, tak, wszystko zrozumiałem, super, lepiej tak pobędziemy)
Za co ich lubię? Za ich ogrzewające i uspokajające działanie. A jeżeli przez przypadek podrapią, potem wylizują rękę.
Ludzie są zdolni misternie układać plan zemsty, aby w odpowiednim momencie zniszczyć twoje życie.

Koty i psy nigdy.