niedziela, 9 października 2016

Дежавю

Если тебя нет, там где ты был
Это не значит, что место это не существует.
Если тебя нет такого, как был
Значит ветер на вершине всё дует и дует.
Сумеречность это природа ассоциации.
Закоулки клеток чувствительны на свет.
Летят листья спирально, у птиц избыток веса
А луч осеннего Солнца уж не скажет: нет.

środa, 5 października 2016


Anatoly Golovkov

SMOKTUNOWSKI


Kesza mieszkał przy czebureczni obok metra.
Polował na ptaki. Dla zabawy. Złapie gołębia, ściśnie w łapach: No co, gołębi dupku?Krzycz sobie!Chcę się żenić, a jak nie to zjem!I wypuszcza gołębia na wolność .
Podczas, gdy mieszano, podobne do cementu, szare ciasto, kto rozgrzebał farsz.
Dostały się jemu skrawki kiszek, żyły, to grzebień, to pazur lub odłamek kopyta. Lecz ani krowy ani owcy nie poczuł.
Nieraz kot dawał do zrozumienia Temirbułatowi Kazbekowiczowi: złapią, pobiją.Przecież to kura z wieprzowiną!...No i co z tego?Zapomnieli zapytać ciebie, mruku cholerny!
Kesza spoglądał na czeburecznika pełnym współczucia wzrokiem.
To przez te jego oczy człowiek-sandwich, wujo Dima Łukicz, były stróż klubu szachowego, przezwał kota Smoktunowskim.
Jak zawsze, ludzie szli do metra.
Jak zawsze, czebureki tonęły w czarnym oleju i wypływały na powierzchnię niczym ubrani nieboszczycy.
Jak zawsze brali je na śniadanie lekarze z kursów doskonalących, milicjanci, taksówkarze, nocna zmiana metra.
A także przyjaciel kotów - wujo Dima Łukicz, człowiek-sandwich, chodząca reklama.
Sprzedawał rzeczy mało mające wspólnego z kotami: wyjazdy do Tunezji i Marokka.
Kesza dał jemu do zrozumienia, że w środku wyrobów nie ma mięsa. A zapachu podrobów nie sposób zagłuszyć nawet cebulą z przyprawami.
Chociaż człowiek-sandwich uważał, że społecznie kot jest mu bliski, jednak dla siebie gdzie indziej kupował czebureki. Podgrzewał je wypełniając kupony toto-lotka.
Marzył o wielkiej wygranej, co pozwoliłoby jemu wykupić lokal i razem z kotem rozpocząć sprzedaż pierogów z grzybami.
Ale życie potoczyło się inaczej. Przyjechały buldożery, wszystkie stoiska rozwaliły w ciągu jednej nocy i klops.
Wujo Dima Łukicz pożegnał się z kotkiem i odjechał na Krym.
Kucharz ożenił się z tkaczką z Trójgórki, ktora pierwsze, co zrobiła, to wygnała kota.
Wieczorami, Smoktunowski włazi na dach, przyciska łapę do piersi, odkaszluje i nad Moskwą niesie się tenorek: Jak to jest? TO BE , jasny gwint, OR NOT TO BE?
TO BE , TO BE!..

sobota, 1 października 2016

Anatoly Golovkov


NIE KAŻDA TAK WZROKIEM ODPROWADZA KOBIETA

Nastała znowu jesień, a ja tak daleko od Kazantypu.
Jak się miewasz, moje serce?
Czy powschodziła, doskonała do podszczypywania, młoda trawka?Czy nie spętują cię dzieci zaganiając do domu?
Cały czas tak złościsz się na Filipka? On już jest duży na pewno. Młodzieńcza brawura ustąpiła powadze ogiera?
Kto teraz przynosi ci jabłka z kapustą i marchwią?
Miła moja, ile przeżyliśmy wspólnych chwil w siodle! Ile wyskakaliśmy chwil po brzegu Tatarki. Ile rozmów wyrozmawialiśmy..
Zdarzało się, rozsiodłam cię, zdejmę uzdę, napoję do syta, piosenki zaśpiewamy.
A potem patrzysz, jak ja taki śmieszny, niemłody już, spieszę co sił na autobus.
I nie odwracasz oczu zza desek zagrody. Dopóki nie zniknę w gęstwie dzikich oliw.
Nie każda tak wzrokiem odprowadza kobieta.
Ale prawie wszystkie konie.
Gdy są związane z tobą duszą.
Anatoly Golovkov

GRZEJE ŁAPY I BRZUSZEK 

Już ja znam pułkownika. On tylko udaje, że niczego nie widzi i że jemu, Murkisowi Iwanyczowi, jest wszystko jedno.
On potrafi przewidzieć sztorm i poczuć odległe nawet zagrożenie.
Bardzo przeżywa sytuację szefowej schroniska, na którą podnieśli rękę mężczyźni.
Myślę, że cała "wina" Iriny polega na tym, że karmi ona nie tylko pensjonariuszy schroniska, lecz jeszcze kilkadziesiąt kocurków w centrum miasta, takich biednych, nieszczęśliwych...I tu cała bieda. Nie podoba to się debilom. Straszą Irinę: poskarżysz się, urządzimy na schronisko najazd.
Ostatnio Murkis wyraźnie żałuje, że nie jest tygrysem. Ze swoimi zębami i pazurami spokojnie może się przeciwstawić każdemu kotu na wybrzeżu ale nie gliniarzowi w czapce, z której jak z lotniskowca można wysyłać samoloty.
Tak to by Murkis skułby złoczyńcę złoczyńcę łańcuchem, wyprowadził na plac przed Domem Kultury i publicznie pozbawił dystynkcji.
To jednak tylko marzenia.
A póki co mruczykot delektuje się jesienią.W całym Krymie jest przepiękna, błoga.
Grzeje plecy, łapy, brzuszek.
I zamiast dręczyć serce obrazami zemsty, trwa pogrążony w letargu starając się mysleć o tym, co dobre.
A dobra wszak jest więcej. Prawda?