piątek, 12 września 2014

Agrippina

Teraz o Spektakl "Agrippina" G , czyli o czymś, co piękne i niezapomniane). Dopasowanie kształtu reżyserii do miejsca i czasu jest nie lada sztuką. Ciekawy jest aspekt dopasowania do czasu. Reżyser barokowej dramma per musica staje zawsze przed problemem, czemu pozostać wiernym i niewzruszonym a co można podać w innym kształcie. W tym przypadku udał się zabieg zmniejszenia "dyktatury libretta" i wydobycia emocji. Emocji, a więc muzyki. Nie jestem zwolennikiem głębokich analiz relacji międzyludzkich, jako podstawy prowadzenia w takim utworze postaci. Trzeba raczej "iść" za dźwiękiem, za rytmem (tak jak to jest w "Agrippinie"), pozwolić na ekspresyjne rozwiązania ruchowe, które przypominają w spektaklu wpływy tanga - symbolu namiętności, na takie gesty, które podpowiada muzyka a nawet rozszerzyć o elementy pantomimy. To było znakomite w "Agrippinie" - ten brak "pustych" zachowań na scenie. Śpiewak, aktor ma być "udawaczem doskonałym". To nie jest ktoś przypadkowy, kto pomylił drzwi i zamiast do wyjścia, trafił przed oblicze publiczności. Być wspaniałym śpiewakiem i aktorem jednak
można, jak udowadnia genialnie trafiona obsada spektaklu. Oprócz tego, że jest to uczta dla uszu, oczy też mają na co popatrzeć. No tak. Trudno sobie dzisiaj już wyobrazić inscenizację bez wideoartu. Pewnie jest to lepsze, niż np. minimalistyczne albo okraszone pastoralnymi malowankami, parawany. Ale z
zachwytu nie padam. Całe szczęście, że monitory zostały "ujarzmione" miejscem Teatru Stanisławowskiego budowli późniejszej (z 1788 roku), niż premiera "Agrippiny" (w 1709), wspaniałym oknem, które także gra z początku zielenią
Łazienek, następnie, po zachodzie słońca podświetloną. Inna sprawa, że na owych ekranach pojawia się rodzaj komentarza do akcji, tematyki spektaklu. Widzowie mogą być przekonani, że pracowita pszczoła poszukująca wśród płatków, szuka NEKTARU MIŁOSNEGO. Tak jak bohaterowie. Inny przykład - wieszaki. Mniej jednoznaczny, ale jak gdyby kojarzący się z kolekcją żywych bądź umarłych pretendentów do kobiecej łaski.






















.F. Haendla