czwartek, 28 lutego 2019

@Anatoly Golovkov



UWIELBIAŁ SZTUKĘ

Saszę Aronowa ten kot szanował za skryte podkarmianie pod stołem.
Krzywo patrzył na czapkę Wadima Czerniaka, który zresztą też podejrzewał, że ta uszanka jest zrobiona z kota.
Nocował w kapeluszu Reina.
Lubił Miszę Pozdniajewa.
Denisowi Nowikowowi pozwalał chodzić w butach po parkiecie.
I chociaż w dzieciństwie podarł reprodukcję „Czerwonej winnicy”, spał na książce Chomiakowa a budził się na Czaadajewie, miał szerokie horyzonty i czuł się jednocześnie słowianofilem i Europejczykiem.
W poświęceniu dla sztuki sir Patryk znosił dym tytoniowy, tanie perfumy, woń alkoholu i pasty do butów.
Nienawidził tylko braku szczerości.
Długo dobrze mu się wiodło.
Aż przyszli skądś poeci, rozpili butelkę, posłali po drugą. Jeden malarz wyjął kilka kartek i postanowił przeczytać swoje wiersze.
Nie wszystkim artystom udaje się jednakowo dobrze malować obrazy i pisać wiersze. Wiedząc o tym, kot zeskoczył z kolan Kusznera i wbił w autora spod spodu wzrok.
Autor pogładził brodę i zapytał, czy nie dałoby się, chociaż chwilowo, zabrać stąd kota? Ja z żoną nie mogliśmy go wziąć. Wynajmowaliśmy u niego pokój.
Wszyscy spuścili nosy do kieliszków i wsłuchali się w strofy wierszy.
Pierwszym, komu się to znudziło był sir Patryk. W lirycznej kulminacji wieczoru skoczył na parapet, ale nie wyliczył się, złapał łapą za stos talerzy, które oczywiście z hukiem spadły na podłogę.
Twoja mać – rzucił autor kotu i wyszedł.
Tak zupełnie to wyjść nie mógł,bo właśnie wrócili posłani ze „Stoliczną”.
Goście przysnęli, ale szybko zaśmiali się szczerze. Mało powiedzieć „zaśmiali”! Zarżali głośno i bezwzględnie, tak, jak mogą się śmiać tylko prawdziwi literaci.
Sąsiedzi zaczęli stukać w grzejniki a w stajniach na hipodromie konie obudziły się.
Za oknem padał śnieg 1989 roku.


Tłum.z ros.Lech Koczywąs

wtorek, 26 lutego 2019




@Anatoly Golovkov




Cóż z tego,że koty są niskie. Za to wszystko widzą. A fuknąć na Daniego: „spadaj stąd!” może każdy.
A może bardziej się wsłuchać?
Tutaj po parku chodzi chłopak, który znalazł starą skórę żmii i uważa siebie za zaklinacza węży.
Pewien staruszek codziennie rankiem rozwiązuje krzyżówki po hebrajsku. Żeby całkiem nie utracić zmysłów. Nie pamięta jednak, że nie zna hebrajskiego i płacze ukradkiem. Pierwszy raz przestraszył się, jak zapomniał imienia sprzedawcy pepsi. Postał, popatrzył i poszedł.
Albo na przykład taka sytuacja, kiedy jeden gość kupił na dwuletnie raty filtr do wody, a następnie zobaczył w śmieciach prawie nowy taki sam. Było już za późno i tylko przeklinał po acharsku.
Pewna ciotka zbiera karmę, którą niedojadły koty, zabiera wronom i niesie do domu karmić tym swoje rybki.
Sprzedawca pepsi nocą przychodzi do starego drzewa oliwnego i modli się.
Gdzieś tu w kibucu mieszka jego dziadek, który ponoć sadził to drzewo.
To nie jest jednak prawdą. Drzewo ma kilka tysięcy lat.
Co jeszcze? Zimą za dużo jest drobnego dżdżu. Powiadają, że w Rosji taki zdarza się tylko jesienią. Słusznie zrobili ci, którzy kupili szerokie a nie wąskie parasole. Tylko 6 szekli różnica a nie leje się za kołnierz.
Tak więc wszystkim kotom i ludziom, którzy nie wyganiają kotów, dobra i szczęśliwości!
Niech wszystkim będzie ciepło za pazuchą!

@Anatoly Golovkov


Czasem kotek Dani zastanawia się, dlaczego nie jest ptakiem.
Ech, pościgać tak się z turkawkami i wronami, a może i jakąś suczkę dorwać na zakąskę!Ha!Ha!Ha!...Okey!Tfu, znaczy się gites marites!
Podśpiewuje: Jakżem nie sokołem, prawda to niezbita, jeśli łapy – skrzydła, ogon nie kopyta?
Jak się dobrze rozpędzić, można wzlecieć nad przedszkolem i szkołą muzyczną, nad sklepem „Warzywa” i Bet-Knessetem.
I wtedy – mój ty Boże! - poszybować!!!Wszystko stanie się nieistotne!I pogróżki Sońki, żeby lądować, bo wyłupie oczy. I obawy brata Josiego. I wąsaty, ogoniasty naród, który chociaż sam nie umie latać , za to przeżywa i zazdrości!
Cały ten życiowy bałagan!
A kto się nabija? Nie-koty!Nie-do-koty!
Dobrze. Szybować się nie uda, to można o tym napisać książkę.
Wszyscy piszą. I wszyscy w książkach latają.
Tak mysli kotek Dani, dopóki mgła nie opadnie.
Tylko patrzeć, zacznie padać.
Dlatego dobrze byłoby odwiedzić kogoś. Co prawda, bez swoich kapci i bez prezentu nie wpuszczą do domu. Ale jest na to sposób. Można w progu opowiedzieć jakąś historyjkę i na sto procent nie przegonią.


tłum. z ros. Lech Koczywąs
@Anatoly Golovkov



Czasami, mój bracie Danielu,mam wrażenie,że w twoich oczach,niczym w iluminatorach łodzi podwodnej czai się dusza pułkownika Murkisa.
A obok pływają rybki.
Jakie między wami jest podobieństwo? Ja was nie szukałem, sami przyszliście.
W różnych krajach, na różnych kontynentach.
Pułkownik,wówczas jeszcze jako lejtnant wszystkich dobrych armii na krymskim dworcu autobusowym.
A ty z Josi pod starym drzewem oliwnym parku Denver.
Patrzę na ciebie, Dani, drapię po karczku, pozwalasz mi nawet zawijać ogon i masować brzuszek.
Dlaczego tak jest?
Wsłuchujesz się i odpowiedź przychodzi z nieba: jesteś z kotami, dlatego, że one swoimi oczyma mogą powiedzieć więcej,lepiej, uczciwiej, mądrzej, niż niejeden człowiek.
@Anatoly Golovkov



DOCZEKAŁ SIĘ WRESZCIE!

Wszystkie się doczekały. I Sonia, która na mój widok pokręciła ogonem, jak rączką maszynki do mięsa. I Josi, nie wiadomo na jakiej diecie z zaokrąglonymi bokami niczym kibucowa krowa. I Obama, amator kuchni etiopskiej.
Lecz pierwszy zjawił się Dani. Co on wyprawiał!Fakt, że kot najbardziej lubi wpijać się pazurami w skórę, na szczęście nie głęboko)
No cóż, moi drodzy, jestem w domu i dalej żyć będę pod swoim Słońcem!)
@Anatoly Golovkov



Dzisiaj zjawiła się Sonia, cała w skowronkach...Chrumka za dwóch i w dodatku groźnie spogląda na Daniego.
A co to kocio Dani tak beznamiętnie spogląda na dziewczynę?
Po pierwsze, jest nażarty. Zresztą najadł się już z drugiej strony ławki, gdzie przechodzi mrówek jedwabny szlak. Po drugie, niech ktoś tylko coś powie!
Może nie próbował? Usiłował raz zauważyć: Jakże piękna jesteś geweret i w sam raz otyła, prawdziwa idisze mame.A mlaszczesz niczym świnka.
Nawet nie dokończył, jak oberwał po twarzy łapą.
A rączkę ma Sonia bynajmniej nie złotą a ołowianą i potem jeszcze długo boli. Nawet w miłość przestajesz wierzyć…
Zaciszne południe w parku Denver.
Przerwa obiadowa, że się tak wyrażę.


Tłum. z ros.Lech Koczywąs
@Anatoly Golovkov




MIESZKANKO

Nie przyszła,więc Mosze poczłapał do niej, do szkoły muzycznej i przyniósł kość do obgryzania.
Czeka ich niedługo z mamą i bratem przeprowadzka do Givat Ram. A jak super było pod fortepianem się przytulać!I dzieci nie prześladowały!Co prawda czasem trudno się schować…
Dina wyskrobała z kości szpik.
Gdy ucichły fałszywe dźwięki sonatiny, opowiedział jej o nowym mieszkaniu.
Zobacz, Dina!Po bananach!Z kibucu Maagan. I nie trzeba brać kredytu!Tam oni…
Lecz w tym momencie mama ją zawołała.
Po drodze do domu myślał kot: Po co kibucnicy hodują banany na brzegu Kineretu?Pakują je do pudeł i on teraz musi tam siedzieć w samotności.
Całą zimę.
Do miesiąca Adar,aż deszcz przestanie uderzać w ściany kartonu...

@Anatoly Golovkov




MORDECHAJ

W końcu zobaczyłem go na własne oczy – pojawił się na moje kici-kici. Pozostałe, razem z Sonią, ze strachu schowały się w krzaki.
Do tej pory słyszałem przez okno tylko jego głos na śmietniku.
Wszyscy słyszeli!
To jego „My-j-aaa-u” było czymś pośrednim między dźwiękiem szlifierki metalowej a odgłosem piły do cięcia sklejki.
Jaja żeliwne – postrach miejscowych kotów.
Donosili na Mordechaja, ale on zawsze się wywijał.
Gdy patrzy mi w oczy czuję dosłownie jak wokół nas wszystko przenika mróz.
Dobrze już dobrze, mówię, łaskawie proszę pod ławkę! Siedź cicho!Zapomnieli kota zapytać!
No, już spokojnie!Jedzenia dla wszystkich wystarczy!
@Anatoly Golovkov



MYŚL,JAK PTAK!


Kto mógłby przypuścić,że flegmatyczny z pozoru Josi potrafi latać?
Skądinąd po wcześniejszym solidnym śniadaniu pod ławką…
Zauważyłem jak, lekko powłócząc brzuszkiem i machając ogonem, skrada się do mnie.
Następnie nagle ogon naciąga się struną, zamiera – i kot leci!
Krótka bitwa w trawie i do jego uzębienia trafia jaszczurka. Maleńka. I słusznie: nie warto napadać na kogoś, kto sam może ciebie zjeść.
A myszy w podwórku już dawno koty wytrzebiły.
I z miejsca oczy mruczykota stają się niewinne: przepraszam cię, tato!
Twarz zaczyna przypominać kozią mordę...I udaje się pozagrywać z upatrzoną ofiarą, aby potem skonsumować ją na lunch.
Dobrze Ci wychodzi, spryciarzu – mówię mu.
A ty myśl, jak ptak. Może wyjdzie i tobie.


Tłum.z ros.Lech Koczywąs
@Anatoly Golovkov


NA JASNEJ POLANCE

Zobaczyłem, jak teraz Danik ciężko do mnie sunie kołysząc się na boki. Dawniej leciał jak strzała.
Na schemacie postaci kota jedną trzecią zajmowała jego twarz z uszami, reszta to był korpus,coś w rodzaju naszej podwodnej łodzi klasy „Dolphin”.
Dawniej z rozpędu skakał ma ławkę a teraz usiadł, chwilę pokręcił pupą i ogonem, usadowił się i wcale nie chciał złazić z ławki.
Pomyślałem, że krępuje się przed Sonią. Ależ skąd!Poprawił się braciszek. Dani mógłby mi powiedzieć, że zbędne kilogramy wzięły się z jego przemyśleń na drzewie oliwnym, na którym analizuje losy Parku Denver. Lecz ja już wiem swoje. Kocieł po prostu łazi naokoło parku i zjada wszystko co popadnie z misek.Moja ławka jest na końcu, dlatego też nie spieszy się.
Wiem, co doradziliby mu przyjaciele: weterynarz Szurik Epsztein z Karmiela, albo szef kuchni Feliks Ruczajewski. Ale co by na przykład powiedziała słodka idiotka Małyszewa z telewizora? Oto jest pytanie.
@Vitaly Golovkov





SYMULANT

Odwiedziłem moich dawnych pacjentów. Mieszkają z nimi dwa ogromne koty. Jeden stary a drugi młody. Coś w rodzaju wuja z siostrzeńcem. W czasie naszej rozmowy starszy od razu zajął miejsce przy misce, a drugi, utykając, wlazł swojej pani na kolana. Nie było to jednak dla niego proste. - Panie doktorze, a pan czasem nie leczy kotom kręgosłupa?
- Ja? Kotom?
Mały przemieszczał się bokiem, lekko kulejąc. Wziąłem go na ręce, że niby chcę pogłaskać a samemu macam jemu plecy. Nic nie ma, wszystko w porządku, bez bólu. Pełna symetria siły mięśni, odruchów na przednich i tylnych łapach. Poszczypałem kończyny, nie odciąga ich,powarkuje. Wszystko jak gdyby w porządku. Udało się bez awantury, no i dobrze!
- Dawno utyka?
Okazało się, że problemy zaczęły się wtedy, kiedy zaczęto leczyć kamienie moczowe wujaszka. Oddzielne łóżko, specjalna droga dieta! I karmią je teraz osobno: jednego w kuchni a drugiego na korytarzu.
Dokładnie od tamtego momentu zaczął źle chodzić.
Przypadek?
Spoglądałem w beznamiętne zielone oczy, siedzącego mi na kolanach, mruczykota i nagle wszystko zrozumiałem. A to dopiero cwana symulancka morda!Żadnego uszkodzenia nie było i nie ma!
Słuchajcie – mówię opiekunom kotów – dorzućcie siostrzeńcowi troszkę wujowego jedzenia. Tyle, żeby poczuł nosem. I niech pierwszy zacznie jeść. Jestem prawie przekonany, że młody bandyta próbuje nas nabrać!
- Ale jak?
W prosty sposób. Starszemu dają smaczne jedzenie, młodszy pęka z zawiści i zazdrości i specjalnie udaje chorego!
- Ty pasiasty zasrańcu! - śmieje się jego pani.
- Nie złoście się na niego. On rozumuje logicznie: Czy ja jestem gorszy od wuja?Po prostu zmieńcie, tak jak powiedziałem, dietę.
Żegnając się, popatrzyłem siostrzeńcowi w oczy i, słowo wam daję, że zobaczyłem w nich wdzięczność!
Tak jak obiecałem, za kilka tygodni zadzwoniłem do nich. Tajemnicze kocie inwalidztwo zniknęło bez śladu.