sobota, 1 października 2016

Anatoly Golovkov


NIE KAŻDA TAK WZROKIEM ODPROWADZA KOBIETA

Nastała znowu jesień, a ja tak daleko od Kazantypu.
Jak się miewasz, moje serce?
Czy powschodziła, doskonała do podszczypywania, młoda trawka?Czy nie spętują cię dzieci zaganiając do domu?
Cały czas tak złościsz się na Filipka? On już jest duży na pewno. Młodzieńcza brawura ustąpiła powadze ogiera?
Kto teraz przynosi ci jabłka z kapustą i marchwią?
Miła moja, ile przeżyliśmy wspólnych chwil w siodle! Ile wyskakaliśmy chwil po brzegu Tatarki. Ile rozmów wyrozmawialiśmy..
Zdarzało się, rozsiodłam cię, zdejmę uzdę, napoję do syta, piosenki zaśpiewamy.
A potem patrzysz, jak ja taki śmieszny, niemłody już, spieszę co sił na autobus.
I nie odwracasz oczu zza desek zagrody. Dopóki nie zniknę w gęstwie dzikich oliw.
Nie każda tak wzrokiem odprowadza kobieta.
Ale prawie wszystkie konie.
Gdy są związane z tobą duszą.

Brak komentarzy: