Anatoly Golovkov
GRZEJE ŁAPY I BRZUSZEK
Już ja znam pułkownika. On tylko udaje, że niczego nie widzi i że jemu, Murkisowi Iwanyczowi, jest wszystko jedno.
On potrafi przewidzieć sztorm i poczuć odległe nawet zagrożenie.
Bardzo przeżywa sytuację szefowej schroniska, na którą podnieśli rękę mężczyźni.
Myślę, że cała "wina" Iriny polega na tym, że karmi ona nie tylko
pensjonariuszy schroniska, lecz jeszcze kilkadziesiąt kocurków w centrum
miasta, takich biednych, nieszczęśliwych...I tu cała bieda. Nie podoba
to się debilom. Straszą Irinę: poskarżysz się, urządzimy na schronisko
najazd.
Ostatnio Murkis wyraźnie żałuje, że nie jest tygrysem. Ze
swoimi zębami i pazurami spokojnie może się przeciwstawić każdemu kotu
na wybrzeżu ale nie gliniarzowi w czapce, z której jak z lotniskowca
można wysyłać samoloty.
Tak to by Murkis skułby złoczyńcę złoczyńcę
łańcuchem, wyprowadził na plac przed Domem Kultury i publicznie pozbawił
dystynkcji.
To jednak tylko marzenia.
A póki co mruczykot delektuje się jesienią.W całym Krymie jest przepiękna, błoga.
Grzeje plecy, łapy, brzuszek.
I zamiast dręczyć serce obrazami zemsty, trwa pogrążony w letargu starając się mysleć o tym, co dobre.
A dobra wszak jest więcej. Prawda?
sobota, 1 października 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz