sobota, 24 października 2015

Izja Odeski

Anatolij Gołowkow, ur. 27 lipca 1945 roku w Moskwie, pisarz, dramaturg filmowy, bard, poeta, kultowy dziennikarz słynnego "Ogońka" Witalija Korotycza w czasach pierestrojki, we wczesnej młodości "zarażony" muzyką, trębacz, grał w różnych orkiestrach, laureat nagród organizacji zrzeszających twórców. Od połowy lat 90-ych równolegle do działalności literackiej poświęcił się kinematografii jako współpracownik reżyserów, autor scenariuszy. Anatolij bywał w Polsce na zaproszenie "Polityki". Poznałem go w Warszawie. Rozmawialiśmy o muzyce i...Preludium e-moll Chopina. Napisał piękny wiersz poświęcony Ewie Demarczyk. Co zachwyca w postaci tego twórcy? Wielka szerokość horyzontów i dziedzin wypowiedzi (dotyczy to nawet kulinariów), zdolność do wydobywania ze zwykłości, codzienności jakiejś istoty, esencji prawd ponad czasem, ponad śmiertelnością. To nie jest "literatura na trzeźwo", której nie można bez kielicha pojąć, lecz jakiś rodzaj przeżycia, praktyki ducha, który tkwi w prostocie bytu, w falach podmywających Azowskie wybrzeże Krymu, gdzie autor spędza całe miesiące i obserwując koty ze schroniska widzi ten właśnie byt archaiczno-hierarchiczny, który stworzył Rosję i jej kulturę. Najnowsza książka Anatolija wydana została w USA i nosi tytuł: Nie uhodi. Właśnie ją czytam. Tymczasem przedstawię puszyste kocie stworzenia w moim skromnym przekładzie. .Z oryginałami można się zapoznać na Facebook'owej stronie Autora:

https://www.facebook.com/anatoly.golovkov?fref=ts






IZJA ODESKI
Krym, Wschód. Ojciec chrzestny zachodniego wybrzeża jest tu panem i władcą. Połów myszy, gdzie i co grabić, kto z kim ma się pobrać a kto będzie rodzić. Nikt dokładnie nie wie, skąd się wziął w porcie. W drace jest bezkonkurencyjny. Chodziły plotki, że Izja służył starszym sierżantem piechoty morskiej Izraela. A kiedy do Hajfy przybił desantowiec "Azow" z admirałami, przyjaźnią i niekoszerną wódką, samal riszon*, jak dzieciak, trafił do więzienia z powodu aromatu tulskiej wędzonki...Jednak te plotki szerzy sam Izja. Jego mama, Rachela, zwana "Pompą" handlowała na Priwozie**. I kotek od dzieciństwa wysłuchiwał: eto u minie ryba nieświeżej jakości?Nie macha ogonem? Ona taka wam pies, żeby ogonem machać?!I pyska nie otwiera?...A wy widzieli, żeby pysk na szabes otworzyć możność była?!...Tata kradł ofiarne koguty. Przez to staruszków ledwo puścili do Hajfy. Izja został, nie mógł oderwać się od rybiej uczty. Wsypał się na śledziowych głowach. Czmychnął na Azow, mielonkę woził patriotom. Szanuje tylko Pułkownika. Kiedy piją, schroniskowe koty słuchają, drżąc: I cóż wy mi, Murkis Iwanowicz powiecie w sprawie rybki w zatoce?...Jest nasza. Po sztormie, Izraelu Awigdorowiczu. My do waszego portu nie łazimy!!...Dzięki!Że co?Taki powiadacie, wasza rybka?...Nasza. Dawajcie 70 na 30!Uczciwie!Po oficersku!...Znaczy się, moje 70?...Izja, oszaleliście? Ja dzieci muszę wyżywić!...Ja mam cukrzycę!60 na 40!...Nie oszukujcie. Tu nie chodzi o rybkę. Znowu się czepiacie o Miki?...Wasza córka - wielka mi królowa Saby!...Do diabła!!Ona ma narzeczonego, Wasię...Przekleństwo! 50 na 50...O nie!I kot Izja chwiejnym krokiem zmierza do domu, myśląc tak: Mam wszystko. I willę z opon nad samym morzem, i pościel z pierwszorzędnych lin, i konserwy, i ochronę. A rodziny, jak nie było taki i nie ma...

* samal riszon - w armii izraelskiej i USA górny stopień sierżanta, najwyższy jaki mogą otrzymać żołnierze z poboru w oddziałach bojowych.

** Priwoz - legendarny targ w Odessie

Brak komentarzy: