wtorek, 17 listopada 2009

W stronę końca. O "Dziennikach" Georgija Efrona.Cz.I

Wrażenie, które nie opuszcza przy czytaniu dziennika Mura to nieustanny zachwyt. Skąd ta dojrzałość i, nietypowy w tym wieku stoicyzm? Wydaje się, że wzięło się to z nałożenia indywidualnej historii, osobistych predyspozycji na tło epoki i losu. Przy czym, nie jest to wcale zwykłe nałożenie, jakiemu podlegają niemal wszyscy poprzez pracę, wojowanie, udział w wydarzeniach. Można to określić, jako wplątywanie w „diabelską” sieć, z której nie ma już wyjścia innego, niż koniec. Na przykład taki, jaki spotkał Marinę Cwietajewą, matkę Mura. Ale przecież taki koniec był niejako zwycięstwem nad machiną, której ambicją było wyrwać człowieka z możliwości decydowania o swoim losie. Mur nie pasuje oczywiście do moskiewskiej rzeczywistości lat dojrzałego stalinizmu. Ale jest w tym coś bohaterskiego (rycerskiego, jak by powiedziała Marina), że próbuje to „niedostosowanie” przezwyciężyć idealistyczną wiarą w człowieka nowej epoki, który oddycha kulturą, zna języki, szanuje ludzi. Oczywiście, założenie, że takie właśnie będą przyszłe masy po zwycięstwie rewolucji, było utopijne. Ale właśnie tacy ludzie, jak Mur, wybiwszy się ponad „tłum”, wystawiwszy się na represje, tworzyli później światową kulturę. Szostakowicz, Achmatowa, Pasternak, Brodski. Warunek: musieli przeżyć.
Jest takie określenie w języku rosyjskim: zaigrat’sya. Tak. Ojciec Mura, Siergiej Efron, faktycznie zaigrałsja z NKWD. To prawda, skąd mógł we Francji przypuścić, że w Związku Radzieckim panuje jedyny w swoim rodzaju system, który karze za oddanie i wierność…
Poczucie inności, które samo w sobie jest niebezpieczne w Moskwie lat dojrzałego stalinizmu, nie opuszcza Mura. On ma swoje wyobrażenie o człowieku nowej epoki. Nie jest to żaden „łachmaniarz proletariacki”. Dlatego Mur dba o to, aby dobrze wyglądać i czytać książki po francusku. I wie, że nigdy nie wtopi się w społeczeństwo, bo on sam definiuje się jak gdyby tylko przez swoją odmienność, samotny indywidualizm, szacunek i życzliwość w stosunku do wszystkich. A trzeba nienawidzić, kląć, donosić, oszukiwać. Mur odziedziczył po przodkach (wśród nich widzimy familię Ledóchowskich ze strony matki a ze strony taty – szlacheckie i żydowskie korzenie. Ojciec pradziadka Mura był rabinem na wileńszczyźnie) arystokratyzm ducha. I właśnie ów arystokratyzm ducha dostał się między ciężkie, kamienne żarna…

Brak komentarzy: