środa, 12 września 2007

Dwa spojrzenia. Dwie uczciwości.

Mówiąc o różnicy między przeszłością Europy i Rosji, Jurij Michajłowicz Łotman zauważył pewnego razu, że rosyjska historia najmniej przypomina pasażerkę, płynnie podążającego do miejsca przeznaczenia, pociągu. Prędzej już dziwaczkę, która brodzi od jednego przecięcia dróg do drugiego, za każdym razem na nowo wybierając drogę. Tak pisze historyk Aleksander Janow w, zamieszczonym we wrześniowym numerze berlińskiej "Jewrejskoj gaziety", artykule "Powieść historyczna" (rozmyślenia autora o wyborze Rosji między historyczną ślepą uliczką a polityczną modernizacją). Jak przystało na historyka, ilustruje swoje tezy przykładami z przeszłości, przeciwstawiając np. czasy panowania Mikołaja I, czasom Aleksandra III, przy czym nie z miłości do tego drugiego władcy a po prostu dlatego, że wtedy nie udało się rządowi przekonać społeczeństwo do "zgniłego i amoralnego" Zachodu. W zakończeniu autor podkreśla, że historia podpowiada, jaką drogę wybrać, że to nie fatum zawisło nad Rosją a wybór zależy od myślącej części narodu. Janow wspomina środowisko miesięcznika "Nowyj mir", wymieniając jego autorów i wspominając atmosferę, jaka towarzyszyła, kiedy Bułat Okudżawa napisał nową pieśń, Eldar Riazanow nakręcił nowy film lub Jurij Trifonow napisał nową powieść.
Aleksander Janow rozumuje tak: modernizacja polityczna może nastąpić przez zjednoczenie sił intelektualnych i twórczych. W tym przejawia się jego idealizm. Ale oparty on jest na głębokiej wiedzy i uczciwości intelektualnej. Europa jawi się tu jako inspirujący partner. Zupełnie odwrotnie, niż dla dziennikarza "Wprost", Grzegorza Ślubowskiego Rosja. Tam nie tylko nie ma nic inspirującego, ale też nic pozytywnego. Gangsterski, mafijny kraj z carem Putinem na czele. Aleksander Janow nikogo nie prowokuje (poza jakimiś nacjonalistyczno-faszystowskimi kręgami). Ślubowski napisał swój tekst tak, żeby wkurzyć, nawet liberalnie nastawionych, Rosjan. Ni cienia, źle widzianej w polskiej prasie, sympatii dla Rosji. To jest właśnie ten język, którego używa się nie dla zrozumienia, opisu rzeczywistości ale po to, aby sprowokować, wyprowadzić z równowagi. Aleksander Janow reprezentuje kulturę europejską. Grzegorz Ślubowski - marną odpowiedzialność za słowo...Szkoda, że sprowadza on zagadnienia społeczno-polityczne do schematów sprawowania władzy. Ja wiem, że "Wprost" cierpi biedę i nie stać tego pisma na robienie reportaży na poziomie Spiegla albo telewizji SAT3))))), ale warto chyba zmienić ogniskową spojrzenia, chyba, że jest się ślepym.

3 komentarze:

Unknown pisze...

W sprawie tego dziennikarza Wprost zgadzam sie z Panem, czasami wstyd mnie bierze jak czytam takie cos.=(((

Lech Koczywąs pisze...

Osobiście uważam, że sam język często decyduje o treści. Na tym chciałem się skupić przeciwstawiając dwa teksty. Okazuje się, że "Wprost" to jednak śmietnik...

Unknown pisze...

No widzi Pan... a przeciez duzo ludzi kupuje ten smietnik...(((