poniedziałek, 10 grudnia 2007

Pokaz mody kurzej

Jest taki kanał telewizyjny, ktory nazywa się "Trwam". Należy on do mediów pewnego interesującego toruńskiego ośrodka, którym w tej chwili nie mam zamiaru się zajmować, tym bardziej, że i tak nie brakuje o jego działalności informacji. "Trwam" jest dostępny publicznie w telewizji kablowej a więc wystawiony jest nie tylko na "ochy" i "achy" zwolenników, ale także może być poddawany krytyce. Jest to zadziwiający kanał. Dam jeden przykład. Jest tam stała rubryka "Świat w obrazach". To, co kiedyś tam ujrzałem i usłyszałem było zdumiewające. Pokazano mianowicie...pokaz mody kurzej, bodajże w Japonii. I nie było by nic dziwnego , gdyby nie to, że towarzysząca temu muzyka pochodziła z mszy (!!!). I to nie byle jakiej a Koronacyjnej W.A. Mozarta, napisanej z okazji koronacji cudownego obrazu Matki Boskiej w Maria-Plain niedaleko Salzburga. To jest właśnie wdzięk tej telewizji, podobno szczerze oddanej Chrystusowej Matce. Muzyka na "Trwam" to obraz nędzy i rozpaczy...Otóż tak się złożyło, że Polska jest światową wręcz potegą w dziedzinie muzyki religijnej. Zapoczatkował to po wojnie Krzysztof Penderecki swoją "Pasją wg św. Łukasza" w czasach, kiedy pisanie muzyki inspirowanej religią wymagało odwagi...Obecnie nazwiska takich twórców, jak Marian Sawa, Stanisław Moryto, Paweł Łukaszewski, Romuald Twardowski i wielu innych ratują honor upadającej polskiej kultury. Mają oni w swoim dorobku piękne utwory maryjne. Ale widz religijnej telewizji "Trwam" pozostaje w głębokiej niewiedzy co do ich istnienia. Co mu się proponuje wzamian? Wdzieczną piosenkareczkę Monikę Grajewską, nieznośnie zmanierowanego i nudnego Tomka Kamińskiego, czasami Eleni na okrasę, beznadziejną amerykańszczyznę "Prays" i inne, czasem znacznie gorsze, rzeczy...Natomiast to, co wczoraj usłyszałem przeszło wszelkie wyobrażenia. Transmisja z Bydgoszczy jubileuszu "Radia Maryja". W pewnym momencie prowdzący ksiądz (z takim uśmiechem, który wszystko przypomina, tylko nie radość chrześcijanina) zapowiada wykonanie utworu muzyki cerkiewnej (pomija nazwisko kompozytora Dymitra Bortniańskiego i słusznie. Słuchaczom i widzom należy informacje dawkować, aby od przybytku nie rozbolała głowa). Nie wiem i nie wnikam, kto dopuścił do takiej profanacji wzniosłej muzyki. To, co ten chórek zrobił z Hymnu Cherubimów nie da się opisać...Niewtajemniczonym powiem, że utwór składa się z dwóch części. Pierwsza w wolniejszym charakterze, bardzo spokojna, płynna i ciepła. Druga - żywsza, nie pozbawiona "wiedeńskiej" lekkości. To wykonanie było przestępstwem. Dyrygent narzucił nielogiczne tempo, jak gdyby goniło go stado wilków, głosy byłe brzydkie, oddech porwany. Pełne barbarzyństwo...Ładne wykonanie na jubileusz a może właśnie organizatorom o to chodziło, aby ta muzyka źle wypadła..."Trwam" ignoruje dokumenty Kościoła o muzyce. Ciekawe jak długo jeszcze...

Brak komentarzy: